Dom Shannon Rutherford

Sahem

Zwykłe przedmieścia, zwykły dom, w niezwykłym Fairview. Czy może być coś ciekawszego? Tak. Brakowało tu Shannon Rutherford. Dom jest zawsze szeroko otwarty dla gości. Zapraszamy!

Sahem

Sobotnie popołudnie. Po ulicy biegały dzieci, jakiś facet wyprowadzał psa. Nic nie zwiastowało tego, co za chwilę miało się wydarzyć...
Nagle zza zakrętu wyłonił się ciemnoczerwony samochód. Przejechał jakiś odcinek drogi, by zatrzymać się przed domem z tabliczką "For Sale" na frontowym trawniku i dużym samochodem dostawczym. Drzwi kierowcy otworzyły się i naszym oczom ukazały się czarne szpilki, następnie długie nogi, jeansowa spódniczka, różowy top z zielonym sweterkiem i w końcu twarz w czarnych okularach. Lekkim ruchem dłoni kobieta zdjęła je z nosa. Odrzuciła włosy na bok i uśmiechnęła się widząc swój nowy dom. Pierwszy etap już za nią...
Chwilę później Shannon była już w domu, do którego przez cały czas dostawcy wnosili krzesła, kartony i szafki. Skierowała się do kierownika.
- Widzę, że wszystko idzie doskonale - uśmiechnęła się do mężczyzny zalotnie - Gdyby mnie pan potrzebował - zaczęła - Będę na górze - po tych słowach ruszyła schodami na piętro. Mężczyzna obejrzał się za nią. Ta spódniczka była naprawdę krótka...

Sahem

Sypialnia wyglądała już całkiem dobrze. Stało już tu łóżko i komoda. Siedziała na łóżku z założonymi nogami bawiąc się kosmykiem włosów, kiedy nagle uśmiechnęła się do siebie. Pora rozpocząć drugi etap, chyba najbardziej nudny i żmudny. No cóż... Czegóż ona nie zrobi?
Shannon wstała nagle i zeszła na dół.
- Jack, wychodzę. W razie czego masz mój numer - znów rzuciła mężczyźnie ten sam zalotny uśmiech. Ten popatrzył tylko na nią i uśmiechnął się do siebie.

[wychodzi: Shannon]

Sahem

Obudziła się. Tak... Kolejny piękny dzień. Kto by pomyślał, że jest tu już tydzień?
Swoje pierwsze kroki skierowała do łazienki, gdzie po nocy doprowadziła się do porządku. Założyła coś na siebie i wyszła z domu. Zje na mieście.

[wychodzi: Shannon]

Granmor

OMG WTF LOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOL XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

Sahem

Granmor

Ten dom należy tylko do NAS! [mówi o sobie, Ninie i hefciu, czyli po-reinkarnacjowej wersji- mocy trzech] oczywiście zartuje Wink

Sahem

Sahem

[wchodzi i wychodzi Shannon]

Kobieta ponownie pojawiła się w swoim domu. Przyzwyczaiła się już, że wraca do pustego budynku. Włożyła do lodówki zakupy i powędrowała na górę. Chwilę później zeszła na dół w różowym dresie. Uśmiechnęła się do siebie i wyszła kierując się w stronę Wisteria Lane.

Naomi/Missy

[wchodzi Naomi]
Naomi nie była pewna czy to "ten" dom, ale zapukała do środka.

Naomi/Missy

Nikt nie otwierał, więc chyba to nie ten dom. Wyszła i poszła dalej.

Sahem

[Naomi, nie zauważyłem, że pisałaś Sad

]

[wchodzi: Shannon]

Jeżeli ktoś dobrze się przyjrzał, to zauważył w taksówce blondynkę wydzierającą się na biednego taksówkarza.
Shannon wyszła z samochodu i rozejrzała się dookoła. Przed domem obok, w swoim ogródku kopała jakaś staruszka. Dziewczyna uśmiechnęła się do niej.
- Jakiś napaleniec... - szepnęła, a staruszka pokiwała głową, na znak, że sama miała z takimi do czynienia. W tym czasie mężczyzna gwałtownie ruszył, przeklinając pod nosem.
Shannon weszła do domu i skierowała się do łazienki.

Sahem

Obudziła się. Jak zawsze z rana ruszyła do łazienki. Po kilkudziesięciu minutach była już gotowa do wyjścia. Tylko na co dzisiaj? Może zgubione szkło kontaktowe? Nie... Na nową sąsiadkę! Tak. Na przedmieściach to ujdzie...
Zanim wyszła złapała za jabłko, które postanowiła zjeść po drodze.

[wychodzi: Shannon]

Sahem

Pierwsze promienie słońce wpadły przez okno do pokoju. Chwilę później zadzwonił budzik. Normalnie to spałaby do południa, ale tutaj należało zgrywać pracowitą. Zeszła zaspana na dół i nastawiła sobie kawy. Tak, kawa... Coś jej się z nią kojarzyło... Uśmiechnęła się diabelsko pod nosem.

Sahem

Zjadła śniadanie i ruszyła na górę. Ubrała się i postanowiła znów "zwiedzić" okolicę. Znów będzie udawała głupią blondynkę...

[wychodzi: Shannon]

Sahem

*przeskok*

Tego ranka wstała jak co dzień. Prysznic, śniadanie i mała czarna. Barman wspomniał jej coś o jakimś koncercie przy kościele... Pewnie jakiś charytatywny, jakieś śpiewające zakonnice i inne badziewia. No, ale musi się pokazywać w takich miejscach. Już w pubie zdecydowała, że pójdzie...

Sahem

Dobra, do koncertu jeszcze trochę czasu, więc może się zająć... sobą? Nie, pójdzie na piętro znów dokładnie przeanalizować mapę przedmieść. Musiała poznać wszystko dokładnie, nie ważne, że wiedziała już to, co chciała wiedzieć. Musi się "wkupić" i wtedy zaatakować. Nie spodziewa się z jej strony tak przemyślanego ataku, nie spodziewa się żadnego ataku. I niech tak zostanie.

Sahem

Spóźnienie to podstawa wywarcia dobrego wrażenia. Kiedy skończyła nakładać makijaż i układać fryzurę chwyciła komórkę i wyszła z domu.

[wychodzi: Shannon]

Sahem

*jakiś tam przeskok*

Siedziała na kanapie oglądając stare fotografie. Na jednym ze zdjęć stała jakaś kobieta w białej sukni, chyba... zaraz! Shannon!
Uśmiechnęła się do siebie.
- Jeszcze cię dorwę - mruknęła przekładając następne zdjęcie.

Sahem

Reszta zdjęć nie odbiegała tematycznie od reszty, ani też za bardzo nie była ciekawa, ot zwykłe zdjęcia. Oprócz ostatniego... Dziewczyna uśmiechnęła się tylko i schowała je w kupkę innych zdjęć. Dopiła kawę i schowała zdjęcia do szkatułki.
Pudełeczko postawiła z powrotem na półkę, a sama skierowała się do kuchni. Sięgnęła po jabłko leżące w koszyku na wysepce.

Viktor · Wysłany: Nie 0:12, 02 Mar 2008 Temat postu:

[wchodzi Ida]
Ida podeszła do drzwi trzymając pustą szklankę w ręce i zapukała do drzwi.

Sahem · Wysłany: Nie 10:13, 02 Mar 2008 Temat postu:

Ktoś dzwonił, no i dobrze.
Wgryzła się w jabłko i ruszyła do drzwi.
- Dzień dobry - uśmiechnęła się do starszej kobiety.

Viktor · Wysłany: Nie 11:42, 02 Mar 2008 Temat postu:

- Witaj skarbie. zaczęła z uśmiechem Ida - Mam problem skończyła mi się mąka, mogłabyś pożyczyć mi szklaneczkę?

Sahem · Wysłany: Nie 12:46, 02 Mar 2008 Temat postu:

Takie staruszki łatwo było naciągnąć...
- Ależ oczywiście - uśmiechnęła się wpuszczając kobietę do środka. Razem udały się do kuchni.

Viktor · Wysłany: Nie 12:55, 02 Mar 2008 Temat postu:

-Wybacz że Cię tak nachodzę, ale od rana mam ochotę na naleśniki. powiedziała ze swoim babcinym uśmiechem