Dom Shannon Rutherford

Sahem

Wstała.
- Ależ to wspaniale, że przyszłaś - uśmiechnęła się - Może poczęstujesz się pierniczkiem? - wskazała na tackę tychże ciasteczek stojącą na stoliczku.

- Przepraszam, nie przedstawiłam się - wyciągnęła dłoń do Idy usłyszawszy słowo "gość" - Grace Bennet

Viktor

- Miło mi, Ida Greenberg sąsiadka Shannon. powiedziała podając Grace rękę - To twój pies? zapytała Shannon biorąc jednego pierniczka

Sahem

Spojrzała najpierw na Grace, a później znów na Idę.
- Od dzisiaj tak - uśmiechnęła się lekko.
Psiak podbiegł dość nieporadnie do Idy i zaczął obwąchiwać jej but.

Viktor

- Pewnie czuje mojego kota. stwierdziła patrząc na psa - A pani jest rodziną Shannon? zapytała Grace jedząc piernika

Sahem

Były prawie w tym samym wieku, więc nie było sensu, żeby nie przeszły na ty.
- Proszę, mów mi Grace - uśmiechnęła się sięgając po pierniczka - Nie, jestem jej przyjaciółką

Viktor

- Rozumiem, wprowadziłaś się tu na stałe? zapytała ciekawska Ida

Sahem

- Nie - uśmiechnęła się lekko - Przyjechałam tylko na jakiś czas - spojrzała na Shannon
A ona po prostu sobie siedziała. Zabrała przy okazji psiaka, bo głupio było, żeby tak natrętnie obwąchiwał Idę.

Viktor

- To fajnie, przynajmniej masz towarzystwo na święta. powiedziała uśmiechając się do Shannon - Grace jeżeli będziesz się kiedyś nudziła to wpadnij do mnie, przedstawię Cię moim koleżanką.

Sahem

- Z przyjemnością - uśmiechnęła się - Może usiądziesz? - zaproponowała wskazując kanapę.

Viktor

- Chętnie. odpowiedziała Ida siadając na kanapie - A skąd pochodzisz? zapytała Grace

Sahem

- Mieszkam w Nowym Jorku - uśmiechnęła się siadając także na kanapie - Jeszcze pierniczka? - zaproponowała.

A Shannon próbowała doprowadzić psiaka do porządku, ale ten cały czas człapał tam, gdzie nie powinien.

Viktor

- Tak poproszę. powiedziała biorąc kolejnego piernika - Czyli można powiedzieć że jesteś światową kobietą, Nowy Jork to stolica biznesu i mody. stwierdziła Ida natchniona telewizyjnymi serialami

Sahem

- Zaraz światową - zaśmiała się - Uwierz mi, dużo przyjemniej jest w takich miasteczkach, jak Fairview - w NY codziennie można usłyszeć o jakimś zabójstwie, czy kradzieży.

Viktor

Ida uśmiechnęła się i zjadła kolejnego pierniczka - Tak, Fairview to wyjątkowe miejsce.

Sahem

- Mam nadzieję, że spędzę tu miło czas - ugryzła pierniczka.

Shannon tylko przytaknęła na "Fairview to wyjątkowe miejsce".

Viktor

- Na pewno, nie będziesz chciała stąd wyjechać. powiedziała uśmiechając się - Shannon mam dla Ciebie ploteczki. zaczęła zachęcająco Ida

Sahem

- Ploteczki? - uśmiechnęła się biorąc szczeniaka na ręce, tak jak małe dziecko jego łepek kładąc na ramieniu.

Milczała przysłuchując się. Ach te małe miasteczka... Każdy o każdym wszystko wie...

Viktor

- Szczerze mówiąc nie powinnam Ci tego mówić ale sama wiesz... znasz Bree van de Kamp?

Sahem

Van De Kamp... Van De Kamp... Zaraz!
- To ta ruda kobieta mieszkająca w domu z doskonałymi kwiatami? - zapytała.

Viktor

- Tak! Ostatnio przygruchała sobie takiego dentystę, nie uwierzysz co powiedziała mi o nim Ruth Dern! Kiedy poszła do niego na wizytę podobno zaczął ją obmacywać. powiedziała po czym wzięła sobie kolejnego pierniczka

Sahem

- Obmacywać?! - zaskoczyła ją. Jakoś jednak nie mogła sobie wyobrazić, żeby jakikolwiek facet chciał obmacywać kobietę w wieku Grace, Idy, czy tej Ruth - W czasie wizyty?

A ona tylko słuchała co jakiś czas zagryzając pierniczka.

Viktor

- Tak! syknęła głośno Ida robiąc wielkie oczy - To jakiś zboczeniec czy coś...

Sahem

- Będziemy musiały na siebie uważać - pies się jakoś uspokoił, chyba zaraz pójdzie spać... - Kto wie, co mu do głowy przyjdzie?! - prawie, że krzyknęła spoglądając na Idę.

Viktor

- Tylko pamiętaj jakby co to ja Ci tego nie powiedziałam.

Sahem

- No przecież wiadomo - mrugnęła do niej porozumiewawczo. Co, jak co, ale ona plotkować umiała...
Ach te ploteczki. Wolała chyba jednak wielkomiejskie życie i jego wszelkie plotki, i skandale...