kiedyś Cecyli, a teraz ANI

miss.

- No to wystąpi chyba konflikt interesów. Ze mna nie będziesz nigdy, a dziecko... cóż ciekawe komu je sąd przyzna. Matce z własnym duzym domem, dobrymi warunkami i niezła sumą na koncie, czy ojcu który tego nie ma? - prychnęła - Nie. I mozesz sie tu więcej nie pokazywać.

Arno

Poszedł do niej na górę i roześmiał jej się w twarz.
- Ojciec który tego nie ma. - roześmiał się - Jeśli tak chcesz rozwiązywać sprawę, to proszę bardzo, widzę, że masz ochotę spotkać się w sądzie. Ale ten ojciec ma i to co wymieniłaś, a nawet więcej, w domu na wnuka będzie czekać troskliwa babcia. - uśmiechnął się szyderczo - Oraz ciotka i wujek. A u matki w domu? Matka będzie na imprezie nawet gdy dziecko się urodzi. - prychnął - Chcesz takiego rozwiązania to je będziesz miała, ale ja pojawię się tu jeszcze nie raz. Chcesz mieć problemy na własne życzenie, to je będziesz miała, choć wolałbym sprawę NASZEGO - tu podkreślił - dziecka załatwić polubownie bez sądu, twój wybór.

miss.

Zaczęła się śmiać...
- Widzisz jak my sie różnimy? Kompletnie inna bajka... - przewróciła oczami. - A skoro jestem taka zła, imprezuję, palę i ćpam to po jaka cholerę tu przychodzisz? Byłąbym ogromne szcześliwa gdybyś z tym skończył... Nie jesteś mi do niczego potrzebny... do niczego. Temu dziecko też nie będziesz. - unisła brew - I wiesz co? Idź już stąd... nie bedę sie wdawać z tobą w dysksje... to nie ma najmneszego sensu.

Arno

- Po taką cholerę, że Cię kocham, ale to już inna sprawa. Temu dziecku będę potrzebny i nie śmiej tak do mnie mówić - wkurwił się - Jak wyślesz pozew to proszę uprzedź mnie o tym przez telefon jeśli nie masz ochoty na spotkanie, wolałbym się przygotować. Moje będzie na wierzchu a prawda o matce wyjdzie na jaw. Mnie nie przeszkadza twoje imprezowanie, jesteśmy młodzi i mamy do tego prawo i kocham Cię właśnie taką jaką jesteś, ale to już z pewnością nieważne. Kocham Cię pomimo tego, że mówisz, że to inna bajka i dziecku do niczego nie będę potrzebny, na tym właśnie polega prawdziwa miłość - prowadzi wykład dla niedojrzałej imprezowiczki - Imprezy? Nie mam nic przeciwko temu, ale nie gdy dziecko się urodzi, tak samo z alkoholem, myślę, że ono by tego nie chciało i sąd też. Zrobię to dla Ciebie nie pokażę Ci się już na oczy dopóki nie spotkamy się w sądzie, albo gdzie indziej. - skończył i osunął się na ziemię siadając i głęboko oddychając; oparł się o ścianę.

miss.

W takim razie idź posiedź sobie gdzie indziej. Muszę skończyć sie szykować. - rzuciła i posżła na góre w tym czasie on sobie poszedł.

[wychodzi: Mason, o.]

poszła na góre i dokończyła sie szykować. W ońcu wyszła i poszła do Chris.

[wychodzi: Ruda]

miss.

Weszła do domu i miała wszystko gdzieś. Zamkneła się i poszła na górę.

Arno

Mason podszedł pod jej dom i dosyć mocno zapukał do drzwi.

miss.

- Boże... - mruknęła Ruda dalej grzebiąc w starej kosmetyczce, gdzie kiedyś trzymała swój bardzo drogocenny, dla niej, lek. Znalazła fiolkę i zeszłą na dół. Otworzyła drzwi, a gdy zobaczyła Masona zatrzasneła mu je przed nosem, tak że nie zdążył podłożyć nogi czy coś. Są zamknięte.
- Nie mam zamiary z toba rozmawiać. - powiedziała przez zamknięte drzwi, Posżła zrobić sobie kawe.

Arno

Mason usiadł pod domem i rzucił :
- Czemu?!

miss.

- Bo nie mamy sobie nic do powiedzenia. Iz łaski swojej idź przesiaduj sobie pod domem. - rzuciała i poszła do salonu, gdzie już niemożliwoscią było usłyszenie go.

Arno

Mason był uparty, zaczął walić w drzwi pięścią.

miss.

Teraz naprawde żałowała że fiolka okaząła sie pusta...
Wstała i podesżła w kierunku drzwi. Usiała obok nich na podłodze.
- Jak je wywalisz lub uszkodzisz poniesiesz odpowiednie koszty

Arno

- Uszkodzę je jeśli ze mną nie porozmawiasz, a jeśli je uszkodzę, to o koszty się nie martw, zresztą z tego co mi wiadomo nasz znajomy jest w pobliżu chyba u mnie w domu...bo właśnie u nas brakuje dwóch drzwi - powiedział śmiejąc się sztucznie.

miss.

Milczała, dłuuugo milczała.
- To co masz mi do powiedzenia? - w końcu sie odezwała.

Arno

Gdy ona zadała mu pytanie milczał; po dłuuuuugiej chwili namysłu w odpowiedzi szepnął :
- Chciałbym wszystko naprawić...

miss.

- yhm... - mrukneła bo to nie ona chciała rozmawiać wiec co sie będzie produkować. Ona tylko siedziała patrzyła się w sufit.

Arno

Czekał na jakąś reakcję ze strony Rudej, lecz się nie doczekał; oparł głowę o drzwi i rozmyślał gapiąc się w podłogę.

miss.

- Wiec już wszystko? Fajnie mogę wstać - stwierdził i wstała z podłogi xd

Arno

- Nie. - szepnął zdawkowo i dodał cichym głosem - wpuść mnie...

miss.

- Hm... nie. - tak to było znów bardzo bezczelne. - Człowieku czy ty nie rozumiesz, że ja nie chce mieć z toba nic wspólnego? Daj mi wreszcie spokój, raz na zawsze. - westchneła, no.

Arno

- Będziesz miała ze mną coś wspólnego... - dziecko. Słuchaj Cecylia to nie jest tak hop siup i mi nie powiesz, że się z dnia na dzień ze mnie odkochałaś... -powiedział stanowczym, lecz lekko drżącym głosem.

miss.

Nie wytrzymała i parsknęła smiechem
- A zastanawiałeś się czasem nad tym, że ja Cie kiedykolwiek kochałam?

Arno

Mason przyjął to do wiadomości i poszedł....

miss.

Zrobiła sobie kawę i wróciła do salonu. Włączyła telewizor chociaż i tak go nie oglądąła.

miss.

Obudziła sie o 8. Nie wiedziała co ze sobą robić...