Stoliki

Sahem

Usłyszała swoje imię.
Tak...
Uśmiechnęła się do niego krzywo.
- A myślałam, że rozerwało cię na kawałeczki na tym statku - posmutniała - Wielka szkoda... - dodała lekko wzdychając.

Future Lover

Zaśmiał się.
-Lubie twoje poczucie humoru. Jest takie... Okrutne?-Zbliżył się nieco.
-Ach... I obiecałem ci, że... Że już nigdy się nie spotkamy..

Sahem

- Jak widać nie lubisz dotrzymywać obietnic... - uśmiechnęła się do niego ironicznie - Nie rozumiem jednak, po co ci tutaj policja... - to ją intrygowało. Na jego miejscu zastrzeliłaby jeszcze kogoś. No i nie wzywała policji.
Ale przecież ona nie jest ZUA...
Chyba...

Future Lover

-Zrobiłem już tyle złego...-Udał zasmucenie i nawet nieźle mu to wyszło. Ale po chwili się roześmiał, bo już nie wytrzymał.
-A co tam. Powiem ci. Policja lubi planować i... I zazwyczaj plan nie wypala. Wtedy jest bardzo dużo ofiar.

Sahem

Aaa... To taki miał plan. Ciekawy, bynajmniej.
Uśmiechnęła się kącikami ust, na więcej sobie nie pozwalając, bo chyba nie wypadało.
- I chcesz, żeby nas tak po prostu zabili? - mimo wszystko, nie miała ochoty dzisiaj umierać - To takie... - tu się zatrzymała szukając słowa - Mało wyrafinowane - odparła w końcu.

Future Lover

-Nie martw się Shanonn. Co najwyżej możesz... Przeziębić się na moim pogrzebie.-Wzruszył ramionami. To miało znaczyć 'nie umrzesz dzisiaj'. Usiadł sobie na jakimś krześle.
-Rozmawiajcie.. Roz... Chce żebyście ze mną rozmawiali.-Stwierdził tak nagle. Można było zauważyć, że jest zdenerwowany ale nie, że wkurzony tylko taki... Zestresowany.
edit

[narracja]Policja już przyjechała i rozstawili wszystko.[/narracja]

Sahem

Przymknęła się, otulając się tylko szalem, który miała zawieszony na ramionach.
To zaczynało być nudne.
Mieli spędzić taki miły wieczór, a tu wpadli na jego "byłą" i NIEGO...

Future Lover

Joker wymierzył do pewnej studentki (która jest moją postacia i chce sie jej pozbyć) i strzelił. Dziewczyna upadła i zaczęła wykrwawiać się na śmierć.
-Cóż. Wcale nie musicie mnie słuchać.-Sprawdził ile ma nabojów w magazynku po czym rzucił rewolwer gdzieś na podłoge. Zauważył, że policja już dotarła.
-Łuhuhuuhuh. No wreszcie. Możemy zaczynać zabawe, panie i panowie. Ofiary i zbrodniarze.-Zachichotał jeszcze sobie.

Granmor

[narracja] Za oknami odbijają się już policyjne światła. Po chwili ktoś przez megafon mówi. :"Tu policja! Jesteś Joker otoczony, poddaj się!"[/narracja]

Future Lover

Usiadł sobie na podłodze przy Brooke.
-Myślisz... Myślisz, że powinienem się poddać, hm?-Zaczął szukać w kieszeni swojej brzytwy.

miss.

Ona właściwie już odpływała, znaczy się traciła przytomność.
- Tak. - udało jej się odpowiedzieć XD

Future Lover

Pokręcił pare razy głową.
-Nieee. Nie powinienem się poddawać... Możesz wybrać następną ofiarę. Pozwalam ci.

miss.

Nie odpowiedziała tylko spojrzała na niego ze złością.

Future Lover

-No dobra, dobra. Widzisz ten samochód... Na parkingu? Ten fioletowy.-Nawet nie spojrzał na parking. Cały czas patrzył w oczy Brooke.
-Wyobraź sobie, że... jest w nim pełno materiałów wybuchowych.-Wyciągnął z kieszeni detonator.
-Wyobrażasz sobie... Co by było gdyby wszyscy ci policjanci...-Władze miasta byłyby wkurzone xD

miss.

- Przestań. Zostaw nas wszystkich w spokoju. Jak tak koniecznie musisz kogoś zabić, możesz mnie dobić XD

Future Lover

Zastanawiał się przez chwile. Wybuchnąć wszystkich policjantów czy zabić biedną, małą Brooke.
-Pękłoby mi serce gdybym cię zabił.-Zrobił zatroskaną minę. Po prostu nie mógłby! xD

miss.

- Więc nie zabijaj nikogo... Xd

Future Lover

-O niee. Ktoś musi umrzeć.-Rozkraczył sie tak jakoś dziwnie xD
-Obawiam się, że takie są prawa natury.-Zaczął bawić się tym detonatorem. Zaraz będzie buuuum. Bo musimy zrobić przeskok w końcu na następny dzień xDDDDD

Viktor

Spojrzał na Shannon którą zostawił przy tej ścianie po czym zwrócił się do Jokera
- Ona potrzebuje pomocy lekarza. -wskazał na ranną Brooke ]- Puść ją wolno.

Bacha była mega znudzoną tą całą zabawą i na myśl o tym że po tym cyrku policja będzie chciała ją przesłuchiwać wstała i zmienionym przez winko głosem powiedziała - Idę do domu!

Future Lover

Spojrzał na Barbarę kątem oka. Wstał i tak podbiegł do niej i tak brutalnie ją złapał za ręke. Brutal.
-Nigdzie nie idziesz... Nigdzie.-Był zdenerwowany i tak ją popchnął w stronę Brooke i reszty.
-Nikt stąd nie wyjdzie.-Jakoś tak zignorował Nicka.

Viktor

- Zwariowałeś?! Nikt nie podnosi ręki na Barbarę Guaimarán! -gdyby nie to że była pijana to by mu przylała xD

- Musisz ją wypuścić! Inaczej się wykrwawi!! -wydarł się bo bał się o Brooke którą tak jakby nadal kochał...

Future Lover

Atmosfera była coraz bardziej napięta czyli wszystko szło po jego myśli.
-Zadajesz dzisiaj dziwne pytania Barbaro.-Mruknął no i wreszcie raczył spojrzeć na Nicka.
-Chcesz żeby wyszła..? Rozumiem.. Ale będziesz musiał coś dla mnie zrobić.

Viktor

- Co? Czego chcesz? -był gotowy na wszystko

A Bacha zaczęła coś mamrotać po hiszpańsku o Santosie, Arauce i całym tym latynoskim bagnie co świadczyło o tym że zalała się tym winkiem.

Future Lover

-Nic.. Nic wielkiego.-Wyciągnął w jego stronę ręke, a w dłoni miał detonator.
-Przyciśniesz przycisk, a wypuszczę Brooke i nigdy więcej mnie nie zobaczycie.

miss.

- nie rób tego. nic mi nie jest. Wytrzymam. nie moze nas tu trzymać wiecznie. XD