Stoliki

Sahem

Już chciała odpowiedzieć, gdy jakaś kobieta zaczęła krzyczeć na pół sali. Odwróciła się w jej kierunku.
- Jak widać nie każdy ma udany wieczór... - odparła znów odwracając się do Nick'a.

Viktor

- Poplamiłaś sukienkę? -kreacja najważniejsza xD

Spojrzał w stronę tej kobiety i... go zatkało.
- Chyba musimy zmienić lokal... -wybełkotał

miss.

- Nie. Jest dobrze. - uśmiechnęła się i usiadła na miejscu gdy kelner posprzątał i przyniósł jej nowy kieliszek. Napiła się.
- Na czym skończyłyśmy?

Sahem

- Zmienić lokal? - popatrzyła na niego zaskoczona - Przecież nic się nie stało - odparła, bo nie rozumiała, dlaczego sytuacja z jakąś nieznajomą miałaby popsuć im wieczór.

Viktor

- Na tym, że zagapiłaś się na tego faceta, aż tak Ci się spodobał? -roześmiała się

- Właśnie mi się przypomniało, że kolega mówił mi, że jedzenie w tej restauracji jest okropne, podobno mają nowego kucharza i on psuje wszystkie dania. -ciekawe czy mu uwierzy... spojrzał na nią i czekał na odpowiedź

miss.

Zaśmiała się.
- Stare dzieje. Ale fakt... podoba.

Sahem

Coś kręcił... Tylko co...
- Kolega? - uśmiechnęła się chytrze - Jedzenie? - coś tam zaczęła sobie łączyć, kawałek po kawałku - Skoro tak twierdzisz - wstała od stolika odkładając menu.

Viktor

- Znasz go?

Spojrzał przez okno i zauważył, że pogoda nie była najciekawsza
- Może zaczekajmy chwilkę, bo zaczęło padać.

miss.

- Aż za dobrze. Byłam z nim... dłuuuugo. Póki nie wyjechał w cholerę i zapomniał dawać o sobie znać. No a poxniej wrócił, ale ja już nie dałam mu "drugiej szansy". Długa historia. - napiła się i spojrzała na okno. Aż ją dreszcz przeszył.
- Nie lubię burzy.

Sahem

- I pomyśleć, że jeszcze kilka godzin temu padał deszcz... - westchnęła i znów zasiadła za stolikiem.
Zaczęła mu się uważnie przypatrywać, jakby szukając wskazówki na jego twarzy, co to za kobieta.

Viktor

- Burza oczyszcza... -popiła winko i z tym swoim uśmieszkiem i wzrokiem mówiąc "indiańskie czary-mary pozwalają mi spojrzeć w twoją dusze zapytała - Nadal go kochasz?

Starał się dyskretnie spojrzeć w stronę Brooke
- Przeklęta pogoda. -sykną cicho pod nosem - To na co masz ochotę? -zapytał starając się uśmiechnąć

Sahem

- To jednak zjemy tutaj? - zdziwiła się, bo jeszcze dziesięć minut temu jedzenie tutaj miało być okropne...

miss.

glebła na indiańskie czary-mary xD
- Raczej nie. - odpowiedniejsze by było uj wie, ale brooke sie tak nie wyraża. rzadko przynajmniej XD Wzruszyła ramionami.
- Może i oczyszcza, ale głównie przeraża. - uśmiechnęła się.

Viktor

- Przecież nie wyjdziemy na taką pogodę. Może masz ochotę na homara? -nic nie było już w stanie poprawić mu nastroju

- Brooke myślę, że ciągle coś do niego czujesz. -wino nastroiło ją do rozmowy na ten temat xD

miss.

- Daj spokój. - machnęła łapą.
- Widzisz, poznał kogoś. Życzę powodzenia i w ogóle.

Viktor

- Skąd wiesz, że jest z nią szczęśliwy? -oj Baśka umiała walczyć oo faceta... przez takiego jednego o mały włos nie zabiła własnej córki

Sahem

- W takim razie niech będzie homar - odparła uśmiechając się, choć nadal zastanawiała się, dlaczego tak zmieniło się jego nastawienie do tego wieczoru...

miss.

- Widzę? Jest uśmiechnięty i w ogóle... Daj spokój. - znowu machnęła ręką.

Viktor

Kiedy podszedł do nich kelner zamówił homara i inne bajery
- Co za dzień... -westchną - Pełen niespodzianek.

- Wcale nie w momencie kiedy Cię zobaczył minka mu się zmieniła. -no i popiła se winka xD

Sahem

A może jest przewrażliwiona? W końcu przecież może naprawdę to jedzenie nie jest za dobre, a pogoda naprawdę go tak zasmuciła.
Ale..
A zresztą.
Po co ma psuć sobie tak przyjemny wieczór?
Uśmiechnęła się do niego.
- Jutro ja zrobię śniadanie - odparła.

Viktor

- Już się nie mogę doczekać. -chciał ją chwycić za dłonie i pocałować ale na widok Brooke siedzącej gdzieś tam... jakoś tak odechciało mu się.

miss.

- Matko, czy ty musisz być taka uparta? Może zmienimy lokal, co? xD

/w sumie mogłoby się stać coś ciekawego... XD
brak prądu (btw wiecie, że w poznaniu albo w wawie jest taka fajna restauracja gdzie sie je w całkowitych ciemnościach? XDDDDDD) świr z bronią. cokolwiek xd

Future Lover

[Wchodza]
/Wiesz, że cie loffciam miss? xD
Wprowadził tutaj Emily i Lucy (pozwoliłem sobie dziewczyny) stanął przy drzwiach i strzelił tak do góry, bum.
-Witam. Witam wszystkich gości. Łuhuauhhah. Dzisiejszy wieczór będzie... Wyjątkowy. Dla mnie i.. I dla was.

miss.

- Co do diabła? - podskoczyła jak usłyszała strzał.

Sahem

Chciała coś powiedzieć, ale w tym samym momencie ktoś strzelił w sufit.
- Co u diabała!? - obejrzała się w stronę, z której dobiegł strzał i zobaczyła... GO.
To on nie zginął na tym statku?