Dom Bree van de Kamp

Sahem

Władcza natura Bree wyraźnie dawała o sobie znać. Zwłaszcza, gdy rozmawiała z mężem...
- Można tak zrobić - przytaknęła - Ale skoro do tej pory nie zrobili nic pożytecznego, to teraz też nic nie zrobią - westchnęła.

MrSiM

- Z resztą możemy to omówić z sąsiadami na jutrzejszym spotkaniu

Sahem

- Doskonały pomysł - przytaknęła - Jutro omówimy wszystko dokładnie - to był najlepszy pomysł. Zdecydowanie.
- Napijecie się może czegoś? - miała tu na myśli wino, czy jakiś inny alkohol.

Granmor

-Merci Bree, ale chyba zajęłam już wystarczająco dużo czasu. - Nico się nieco tak tzw "zawiesiła". XDD -Jutro ta impreza? Można by obstawić po prostu dom, ale dyskretnie.

MrSiM

- Impreza jest w piątek, więc mamy jeszcze czas, a teraz, żeby o tym na chwilę zapomnieć napijemy się kilka drinków, które Bree nam przygotuje

Sahem

Drinków? Z całą pewnością nie to miała na myśli.
- Może być wino? - tak, Bree Hodge, lecząca się alkoholiczka trzymała w domu skrzynki wina. I nie, żeby ono ją kusiło. Tego wymagała jej praca, chociaż nie chciała odbierać przyjemności Orsonowi, który wino naprawdę lubił.
- My się na to przyjęcie nie wybieramy - odparła spokojnie decydując za męża - Nie zamierzam z własnej woli wchodzić do klatki z lwem - uśmiechnęła się do Nico - Zwłaszcza, gdy wiem, że lew jest wygłodniały - no i poszła do kuchni po tę butelkę wina i kieliszki.

MrSiM

- Orson przegląda płyty z muzyką klasyczną i puszcza Mozarta, po chwili patrzy przez okno i widzi jakiś cień...

Granmor

I wtedy rozległ się dźwięk syren radiowozów.
--Wreszcie, nie mogli później?- zapytała zerkając gdzieś tam za okno czy coś.

Sahem

Nie lubiła tego dźwięku.
Ktoś mógłby stwierdzić, że przez tyle lat mogła przyzwyczaić się do wycia policyjnych syren, ale za każdym razem wywoływały one w niej ten sam niepokój.
- Ważne, że w ogóle się pojawili - stwierdziła krótko.

MrSiM

Orson otwiera i drzwi i zaprasza policjantów do środka

Sahem

- Witam w tychże wyjątkowo niemiłych okolicznościach - powitała policjantów - Chciałyśmy zgłosić napaść

Granmor

-Witam, dobry wieczór Państwu. Kto padł ofiarą? - zapytał detektyw, w typowym dla nich spranym płaszczu. XDD

Sahem

- Zostałyśmy zaatakowane z obecną tutaj panią - tu spojrzała na Nico - Jesteśmy przekonane, że napastnikiem była osoba, która zamordowała ostatnio Veronicę Morris i jej córkę - ileż to razy już na Wisteria Lane składano wyjaśnienia, czy zgłaszano napaść?

Granmor

-To ustali śledztwo, ale prawdopodobnie ma Pani rację. - zgodził się policjant. -Jak wyglądał napastnik?

Nico mówi po francusku cały czas, zdenerwowana tym jaki lakoniczny ten detektyw.

Sahem

- Może usiądziemy? - zaproponowała i policjant się zgodził, bo kobiecie się nie odmawia - Ten mężczyzna - z góry założyła, że to facet - Miał na sobie coś w rodzaju długiego stroju, coś jak kostium - nie umiem tego nazwać - Twarz miał przysłoniętą maską, na wzór z obrazu "Krzyku" Muncha - tak, zdecydowanie coś takiego - Biała maska z czarnym kapturem

Granmor

Detektyw spojrzał na jakiegoś tam swojego pomagiera, no bo na pewno sam nie przyjechał tylko z jakimiś typowymi mundurowymi. -Pani wie, że identyczny strój nosił 5 lat temu Hadley? - czyli jednak, morderca się inspiruje.

Nico to już w sumie mocno nie zdziwiło, bo po sposobiemorderstwa od jakiegoś czasu z Bree to podejrzeewały. -Co to więc oznacza?

- Że jeżeli jest choć trochę, tak psychiczny jak jego idol - będzie zabijał tak długo, jak będzie mógł i miał ku temu okazje. Musimy go złapać, najlepiej tu i teraz. - spojrzał na Bree.-Czy ma Pani jakiekolwiek podejrzenia, gdzie on może przebywać w najbliższym czasie?

Sahem

Bree popatrzyła na policjanta jak na wariata.
- Ależ oczywiście! - odparła z ironią - Jesteśmy umówieni na kawę jutro o 10 - skrzywiła nieco usta - Oczywiście, że nie wiem - zdecydowała się jednak to powiedzieć, bo bała się, że detektyw jest gotów uwierzyć w tą kawę.
- Zapewne morduje kogoś w momencie, gdy my tu sobie rozmawiamy - a to miało zachęcić pana detektywa i jego kolegów do roboty.

Granmor

Detektyw spojrzał na Bree, Orsona a na końcu na Nico. -Wyślemy kilka patrolów w okolice. Część będzie pilnować ulicy, a część ogrodzeń zewnętrznych ogrodów. Tak wiec proszę się nie zdziwić, jeżeli będą Panie słyszeć gdzieś na tyłach domów kroki. To będą policjanci. - mówił i sobie to wszystko zapisywał. -Proszę zachować ostrożność, zamykać drzwi. Co jeszcze mogę powiedzieć...

Nico była zażenowana poradami policjanta. XD

Sahem

Nie przejmować się krokami? To chyba najgłupsza rada, jakiej mógł udzielić.
Skąd mają wiedzieć, czy kroki nie należą do psychopaty, tylko do miłego pana policjanta?
- Uważać na zakapturzone postacie z nożami? - podpowiedziała mu uśmiechając się ironicznie - Dziękujemy za pańską pomoc - wstała z kanapy.

Granmor

Detektyw zapalił sobie papierosa, nie pytając o zdanie Bree. -Może Pani nie pochwalać moich zasad, ale złapię tego gnoja tak czy inaczej. A to na pewno jeden z Was. - spojrzał teatralnie na zgromadzonych i sobie poszedł.

--Oui! Po takich radach, to ja już wiem kogo podejrzewać! - powiedziała zdenerwowana postawą mężczyzny. -Co za ignorancja!

Sahem

Tego było za wiele. Ten facet zapalił w salonie Bree!
Teraz przez tydzień będzie musiała wietrzyć.
- Równie dobrze mogliśmy zadzwonić na informację turystyczną - odparła z przekąsem, gdy już zamknęła za policjantem drzwi.

Granmor

-Inutile! Kretyn! - Nico była bardzo zdenerwowana. -Pójdę już Bree, widzimy się rano na spotkaniu. Do zobaczenia. - uśmiechnęła się pod nosem i po chwili wyszła. Rozejrzała się, na wypadek jakby miał ją zaskoczyć. Cisza.

MrSiM

Kiedy Nico już poszła, Orson zamknął drzwi na specjalne blokady.
- Przygotować ci kąpiel? - zapytał się Orson Bree

Sahem

Pożegnała się z Nico.
- Kąpiel? - spojrzała na Orsona, był taki kochany - Nie, mam mnóstwo pracy - odparła spokojnie - Muszę zatwierdzić jeden wywiad, upiec ciasteczka na jutro i sprawdzić, czy zamówione owoce morza na ślub McCallisterów już dojechały do Fairview

MrSiM

- Dobrze, to ja wezmę sobie kąpiel, a potem już pójdę spać, chyba, że mogę ci jakoś pomóc - zaproponował z uśmiechem na twarzy swoją pomoc