Dom Bree van de Kamp

Viktor

Bree pokroiła ciasto i spojrzała na niego - Myślałam o wydaniu małego przyjęcia.

Sahem

- Ale nie mówmy nikomu, aż do przyjęcia - tak, małe przyjęcie w wykonaniu Bree to zaproszenie mieszkańców całej ulicy - Chcę, żeby to była niespodzianka - uśmiechnął się.

Viktor

- Dobrze, ale na pewno nie zaproszę Ruth. roześmiała się - A właśnie co z Karen, rzeczywiście straciła przytomność czy Ida przesadziła.

Sahem

- Nie, nie straciła - wzdrygnął się na samą myśl o przygodzie u Karen - Dostała rozstroju żołądka, czy czegoś - obejrzał jabłko.

Viktor

- Czyli jak zawsze Ida zrobiła aferę z niczego. wzięła pokrojone ciasto i talerzyki, wychodząc z kuchni powiedziała do Orsona - Dawno nie słuchałam kolęd, puścimy je sobie w jadalni.

Sahem

[Gloria powinna się już pojawić... uznajemy, ze juz jest? bo w koncu Bree chciala ja na swieta zaprosic...]
- Co tylko chcesz kochanie - uśmiechnął się podążając za nią. Na chwilę zniknął jeszcze w salonie, by przynieść stamtąd płyty i odtwarzacz.

Viktor

[zaraz, zaraz coś mi tu nie pasuje, przecież Gloria pojawiła się po ślubie, chyba nawet po śmierci Carolyn, dobrze pamiętam? na tym przyjęciu powinna pojawić się Carolyn i oskarżyć Orsona, a potem akcje z Glorią i Almą??]

- Puść coś z dzwoneczkami. powiedziała nakładając sobie kawałek ciasta

Sahem

[bo chyba Orson z Bree sie hajtneli przed swietami...]

- Może być Jingle Bells? - na odpowiedź jednak nie czekał, bo wiedział, że może. W końcu znał Bree bardzo dobrze...

Viktor

[a no tak! to może po ślubie zaproszą Glorię?]

- Oczywiście, że tak. odpowiedziała i zamyśliła sie na chwilkę - Zauważyłam że ostatnio Daniell zaczęła przykładać się do historii...

Sahem

[no, niby ze Bree na slub chce ja zaprosic xD]

- Widziałem jej oceny - przytaknął - Może wreszcie wydoroślała? - usiadł przy stole obok Bree.

Viktor

[ok]

- Na to wygląda. powiedziała jedząc ciasto

candace

A Danielle sobie siedziała u siebie w pokoju i gadała przez telefon z facetem od historii xd

Sahem

- Doskonałe ciasto - uśmiechnął się - Będę jutro musiał iść do gabinetu - no, to teraz wracamy do chłodnej rzeczywistości...

Viktor

- Masz na jutro wielu pacjentów? zapytała biorą do ust kolejny kawałek ciasta

Sahem

- Kilku. W okresie świątecznym mało kto się umawia na wizyty - uśmiechnął się - Powinienem wrócić na obiad - dodał po chwili

Viktor

- To dobrze, ugotuję coś dobrego, muszę też zaprosić gości na przyjęcie.

Sahem

- Tylko pamiętaj, że nic im nie mówimy - uśmiechnął się i odgarnął kosmyk włosów z twarzy kobiety. Znalazł jeden na tej doskonale ułożonej fryzurze, ha.

Viktor

- Obiecuje że się postaram, tak bardzo się cieszę że weźmiemy ślub. powiedziała po czym pocałowała go delikatnie

Sahem

- Ja też - powiedział już po pocałunku uśmiechając się. Ach...

Viktor

- Już niedługo będziemy musieli zacząć przygotowania do ślubu, wszystko musi być nieskazitelne. powiedziała uśmiechając się

Sahem

- Jak tylko chcesz, kochanie - uśmiechnął się i objął Ją ramieniem.

Viktor

- Będę musiała dokładnie przemyśleć kwestię sukienek dla druhen, muszą pasować do mnie i mojej sukni. uśmiechnęła się do niego - Nic nie może zepsuć nam tego dnia. dodała i pocałowała go w policzek

Sahem

- To już pozostawiam tobie - uśmiechnął się - Wybrałaś już druhny? - no, skoro zamierza im wybrać już suknie to pewnie tak...

Viktor

- Tak, Susan, Gaby i Lynette. odpowiedziała szybko

Sahem

Spodziewał się, że właśnie je zaprosi... Najgorsza była ta Susan. W końcu potrącił jej narzeczonego. No, ale przecież zrobił to z poważnych powodów...