Dom Shannon Rutherford

Granmor

-Yeeaaah, I can tell. - powiedział z takim dwuznacznym uśmiechem i napił się tego drinka.

Sahem

Zrobiło się jej naprawdę gorąco. Bawiła się tą wykałaczką. W końcu się znudziła. Dopiła tego drinka i po prostu się na niego rzuciła.

Granmor

Hah, no to on ją pchnął na te łóżko na którym przed chwilą się prężyła no i wiadomo, uga czaka. Jakby to powiedział Richard Fish "Tarcie,tarcie,tarcie,tarcie,orgazm, było minęło" XD

Sahem

/ej, te łóżko było w innym domu xP powiedzmy, ze to kanapa xP

Teraz to już wiedziała, że to nie będzie jedno spotkanie.
Oczywiście, żadna dłuższa znajomość, ale kilka wieczorów na pewno.
- Wypijesz jeszcze jedno? - zapytała leżąc na nim przykryta kocykiem.

Granmor

[fakt] -Sure, wszystkie klocki nieźle Ci się układają. - rzucił tak lekko i nawet się uśmiechnął kącikami ust.

Sahem

Wzięła ten kocyk, owinęła się nim i poszła za barek.
Zaczęła mieszać tego drinka.
- Często sypiasz ze swoimi agentkami nieruchomości?

Granmor

-Powiedzmy że nie. - odpowiedział nieco wymijająco i tylko uśmiechnął pod nosem.

Sahem

Zrobiła w końcu te drinki i wróciła niosąc jeden dla Anthony'ego.
Sama usiadła na fotelu. Kocyk lekko się jej zsunął odsłaniając udo i całą nogę.
Upiła łyk napoju.

Sahem

[następny dzień]

Obudziła się w swoim łóżku. Nie była pewna, czy Anthony wyszedł. Wypiła chyba o jedno martini za dużo.

Sahem

[chyba był znowu jakiś przeskok xP]

Była w sypialni. Na łóżku leżała wypełniona po części walizka. Wkoło pełno było różnych ubrań, butów i innych szpargałów.
Wyjeżdżała w rejs tym nowym statkiem. Stwierdziła, że zasłużyła na wakacje.

Sahem

Spakowana czekała na taksówkę. Przyjechała na czas.
Kierowca wsadził jej bagaże do samochodu i chwilę później pojechali w stronę portu (?)

[wychodzi: Shannon]

Sahem

[wchodzi]

Żyła?
Tak, chyba tak...
Ręce jej drżały, gdy otwierała drzwi. Gdy już się znalazła wewnątrz udała się od razu na piętro, gdzie weszła pod prysznic.

Sahem

Leżała na kanapie owinięta ręcznikiem, gdy usłyszała dzwonek do drzwi.
Wstała i poszła otworzyć.
- Oh, to ty Martho - uśmiechnęła się widząc nastolatkę z labradorem na smyczy - Jak Vincent się sprawował? - kucnęła, by pogłaskać psa po pysku.
- Doskonale
Odebrała od niej smycz i sięgnęła po torebkę leżącą przy drzwiach.
- Tu masz zapłatę i dodatkowo pięćdziesiątkę - podała jej pieniądze.
- Naprawdę? Dzięki! - i dziewczyna poszła do domu wyraźnie szczęśliwa.
- Tęskniłeś? - uśmiechnęła się do zwierzaka spuszczając go ze smyczy - Bo ja bardzo - Vincent zaczął machać radośnie ogonem i biegać wokół Shannon - No chodź do mnie! - kucnęła i zaczęła go głaskać, tarmosić i całować.

Sahem

Wstała dość wcześnie, bo Vincent upraszał się o poranny spacer.
Założyła na siebie jakiś dres, wzięła smycz i wyszła razem z psem.

[wychodzi]

Sahem

[wchodza]

- To tutaj - powiedziała kierując się na ganek.
Otworzyła drzwi i weszli do środka.

Viktor

- Ładnie tu... -powiedział rozglądając się po czym spojrzał na Shannon - Jestem Ci bardzo wdzięczny, ale jeśli masz wątpliwości to zrozumiem jeśli zmienisz zdanie.

Sahem

- Och - uśmiechnęła się spuszczając psa, a ten od razu pobiegł do kuchni - Mam na górze pokój gościnny - odparła spoglądając na schody.

Viktor

Przeskok (4 miesiące)

[nar]Nick mieszkał u Shannon już 4 miesiące, przez ten czas zadomowił się w jej domu i praktycznie czuł się jak u siebie, nie był jednak całkowicie zadowolony, ponieważ najchętniej zamieniłby pokój gościnny w którym spał na sypialnie Shannon...[/nar]

Nick wstał wcześnie, wziął prysznic i nakarmił pasa, przygotował śniadanie które ustawił na tacy z którą powędrował do sypialni Shannon puk puk- zapukał i wszedł
- Dzień dobry. -powiedział stawiając tacę ze śniadaniem obok lezącej Shannon

Sahem

[nar]Shannon Rutherford pomysł, żeby Nick u niej zamieszkał wydawał się początkowo dość głupi. No, ale skoro mu to zaproponowała zaakceptowała go.
Ba. Nawet może za bardzo.
I gdyby tylko dał jej jakiś sygnał, chętnie przeniosłaby go do swojej sypialni.[/nar]

- Nick? - spojrzała na niego spod opaski na oczy - Po co ten kłopot? - uśmiechnęła się widząc niesioną przez niego tacę.

Viktor

- To żaden kłopot, w końcu dałaś mi dach nad głową kiedy byłem w potrzebie. -uśmiechną się

Sahem

Przesunęła się robiąc dla niego miejsce.
- To przynajmniej zjedz razem ze mną - zaproponowała. Odmowa była z góry odrzucona.

Viktor

- Jesteś pewna?- chciał udawać niedostępnego xD

Sahem

- No pewnie - odparła i nawet nie wyczuwała, że mogło to zabrzmieć dwuznacznie.

Viktor

No to się tam koło niej uwalił i posmarował tosta dżemem i podsuną jej żeby ją nakarmić xD

Sahem

Ugryzła tego tosta i się chyba ubrudziła tym dżemem.
Ale tego nie zauważyła.