Dom Shannon Rutherford

Viktor

- Dzień dobry. -powiedział do Idy która weszła do salonu
- Dzień dobry. -odpowiedziała- Chyba przyszłam nie w porę.

Sahem

Mimo, że była w kuchni wszystko słyszała.
- Dlaczego nie w porę? - zapytała wychylając się zza drzwi.

Viktor

- Masz gościa... -spojrzała na Juana
- Ja też przyszedłem bez zapowiedzi, Juan Peterson.
- Miło mi Ida Greenberg.

Sahem

- Im więcej gości, tym lepiej - uśmiechnęła się wracając z solą, którą wręczyła Idzie - Może jeszcze chwilę zostaniesz?

Viktor

- O nie, nie chcę wam przeszkadzać, a gdzie jest Grace?

Sahem

- Wyszła do supermarketu - odparła siadając na kanapie - Kupić coś na śniadanie - dodała prawie natychmiast.

Viktor

- No to ja już pójdę. -no i sobie poszła
- Miła sąsiadka? -zapytał z uśmiechem

[wychodzi Ida]

Sahem

Odprowadził Idę i wróciła na kanapę.
- Ależ oczywiście - uśmiechnęła się. Nie będzie mówiła mu o "małych problemach" Idy z alkoholem...

Viktor

- A ty czym się zajmujesz, pracujesz gdzieś?

Sahem

- Ja? - spojrzała na niego - Tymczasowo jestem bezrobotna - uśmiechnęła się lekko. Ta, nie ma czasu na pracę i tyle.

Viktor

Uśmiechnął się do niej i spojrzał po raz kolejny na szlafroczek Shannon, tak się zagapił że wylał sok na swoją koszulę
- Ale ze mnie gapa. -przyznał patrząc na plamę

Sahem

Jęknęła i rzuciła się na osuszanie jego koszuli. Na szczęście na stoliku stało pudełko chusteczek, więc miała ją czym wycierać. Ach... Facet miał na co popatrzeć.

Viktor

- Spokojnie, zaraz samo wyschnie potem wrzucę ją do prali i po kłopocie. -uśmiechną się chcąc przerwać to wycieranie bo go Shannon rozpraszała xD

Sahem

Zabrała chusteczkę i położyła ją na stoliku.
- W końcu to tylko sok - uśmiechnęła się siadając.

Viktor

- Tak, nic takiego się nie stało. A od dawna tu mieszkasz?

Sahem

Oj, tu ją zaskoczył. Już sama nie wiedziała ile czasu minęło...
- Wydaje mi się, że coś koło roku - uśmiechnęła się w myślach licząc miesiące.

Viktor

- A przedtem gdzie mieszkałaś? -ciekawski był

Sahem

- W Houston - odparła bez zastanowienia, no bo przecież mu może powiedzieć. Uśmiechnęła się lekko.

Viktor

- Chyba się zasiedziałem... -westchnął spoglądając na zegarek
- Na mnie już pora, gdybyś potrzebowała pomocy prawnika albo po prostu mężczyzny to nie krępuj się. -uśmiechną się

Sahem

- Nie omieszkam się wtedy do ciebie zgłosić - uśmiechnęła się wstając i chcąc odprowadzić go do drzwi.

Viktor

Uśmiechną się i wyszedł.

[wychodzi Juan]

Sahem

Shannon obudziła się,, jak co dzień. Od jakiegoś czasu nie wychodziła z domu, tylko przeglądała coś na komputerze. Grace nie chciała się wtrącać, więc zabrała się za odmalowanie salonu.

Sahem

Shannon nie mogła się długo zdecydować na to, co założyć. W końcu wybrała jakąś mini, szpilki i top, który zresztą mógłby mniej prześwitywać, bo w tej chwili było spod niego widać dobrany kolorystycznie stanik. Zarzuciła jeszcze na siebie jeansową kurteczkę i wybyła. Grace wyszła chwilę później. Czekała na Shannon kawał czasu, a ona wybiegła nawet nie powiadamiając jej o tym. Cała ona... Uśmiechnęła się do siebie zamykając za sobą drzwi.

[wychodzi: Shannon i Grace]

Sahem

[nar]Przez te prawie dwa lata wiele się w tym domu wydarzyło. Nikt jednak nie mógł tego przewidzieć...
Pół roku po tych wydarzeniach przed domem nadal stoi tabliczka z napisem "NA SPRZEDAŻ". Nikt nie chce go kupić, tak, jakby wszyscy wiedzieli, jakie sceny się tu rozegrały.[/nar]

[prosze domu nie kupowac, mam co do niego plany xP]

Sahem

Państwo Thomson wprowadzili się późnym wieczorem wczorajszego wieczora. Dość szybko urządzili wnętrza, a pani Thomson została wwieziona do domu na wózku inwalidzkim.
Mark wyszedł na ganek. Był ranek, wkoło ludzie już dawno rozpoczęli dzień.