Dom Shannon Rutherford

Sahem

Spuściła wzrok patrząc na kałużę krwi, w której leżał Nick.
- Nie o to mi chodziło... - wyszeptała i... przyklękła na podłodze.

miss.

- No a wyglądało jakby właśnie o to. - odwróciła się na pięcie i bum! trzasnęła drzwiami wychodząc.
Wsiadła do samochodu i pojechała do szpitala.

Sahem

Siedziała sobie na podłodze w tej krwi.
Nic nie mówiła, nic nie robiła, po prostu siedziała w milczeniu.
W końcu wstała i skierowała się na górę. Z szafy wyciągnęła suknię ślubną. Od razu wymazała ją krwią. Ale jej wyraźnie to nie przeszkadzało.
Zeszła na dół i rozpaliła w kominku.
Z barku wyciągnęła butelkę tequilli.
Pociągnęła sobie porządnego łyka, po czym część wylała na sukienkę.
Westchnęła.
Patrzyła tak chwilę na płomienie, po czym zamaszystym ruchem wrzuciła swoją suknię ślubną do kominka. Ta, polana wcześniej alkoholem, od razu zajęła się ogniem.

Sahem

Nagle ciemność burzy znów rozświetliły koguty, ale tym razem policyjnego radiowozu.

Byli szybciej niż się tego spodziewała...
Dwójka uzbrojonych mężczyzn wpadła do środka.
- Shannon Rutherford? - zapytał jeden.
- Tak, to ja
- Jest pani podejrzana o próbę morderstwa, pójdzie pani z nami - kolega tego, który mówił zakuł ją w kajdanki i wyprowadzili ją z domu.

[wychodzą]

Viktor

Rebecca dostała klucze od policji, otworzyła drzwi i weszła do środka. W miejscu gdzie doszło do incydentu zdecydowanie były widoczne jeszcze ślady, nie miała zamiaru tego sprzątać, pomyślała że wynajmie sprzątaczkę. Rozgościła się i poszła pod prysznic, bo była wykończona podróżą i wizyta w areszcie.

Sahem

Podwiozła ją pod dom.
- Idź się teraz umyj i jakoś doprowadź do porządku - popatrzyła na nią nieco krzywiąc usta - Pobyt w areszcie nie wyszedł ci na dobre
- Ale...
- Żadnego "ale" - wcięła się jej - Później ci wszystko wyjaśnię - tu się zatrzymała - Zapomniałabym - wyciągnęła do niej dłoń - Charlotte Lewis, twoja nowa adwokat
Wysiadła z samochodu i skierowała się do swojego domu.
Nadal nie była pewna tego, co się przed chwilą wydarzyło.
A Lady G. po prostu odjechała.

Viktor

Rebecca zakończyła prysznic i przeszła do wklepywania kremu na cellulit xD

Sahem

Mam nadzieję, że to jej krem, bo u Shannon takiego by nie znalazła xP
W salonie nadal był bałagan. W kominku leżały szczątki tego, co jeszcze wczoraj było suknią ślubną.
A w kuchni na podłodze widać było delikatne ślady krwi.
Hm... Zapaskudził jej posadzkę.
Sięgnęła po mopa i zaczęła sprzątać.

Viktor

Nagle usłyszała jakieś szmery, opatuliła się nerwowo ręcznikiem bo była jakby roznegliżowana xD
Zeszła powoli na dół, weszła do kuchni i zobaczyła Shannon!
- Shannon?! Co ty tutaj robisz?

Sahem

- Sprzątam - odparła mocno pocierając podłogę wybielaczem - Jakaś babka chwilę po to tobie przyszła i oznajmiła mi, że jest moją adwokat... - popatrzyła na nią z miną "Tak, ja też nic nie rozumiem" - Wpłaciła kaucję i... tyle. Podwiozła mnie i odjechała - i w tym momencie rozdzwoniła się jej komórka. Leżała na blacie. Na szczęście policja dokładnie go wyczyściła.
- Może się jednak rozmyśliła... - powiedziała podnosząc się z podłogi.

Viktor

- Miejmy nadzieję, że jednak nie. - ucieszyła się, Shannon była wolna weeee xD

Sahem

Odebrała.
- Nie, dziękuję... - odparła rozłączając się - Reklama jakaś... - mruknęła spoglądając na Rebeccę.
- Napijesz się czegoś? Powinna mieć gdzieś próbki wina na wesele - i jakieś torciki...

Viktor

Winko! Tego jej było trzeba.
- Jasne, ale najpierw pójdę się ubrać. - i szybciutko ruszyła do pokoju gdzie zostawiła walizkę

Sahem

Ona też poszła na piętro, bo musiała wziąć szybki prysznic.
Trwał on niedługo, więc zdążyła narzucić na siebie jakieś ciuchy.

Viktor

Raz! Dwa! Trzy! I już miała na sobie jakiś modne ciuszki.
- I co? Znalazłaś to wino?

Sahem

Była na dole z głową schowaną w lodówce.
- Są! - powiedziała wyłaniając się z trzymanymi w dłoniach małymi kopiami butelek z winem.

Viktor

- Świetnie, musisz się zrelaksować po tym okropnym przeżyciu, ale muszę ci powiedzieć, że jesteś szczęściarą dźgnęłaś tego padalca i odzyskałaś wolność!

Sahem

Skierowała się w kierunku sofy i stolika do kawy.
- Ta, poczekajmy na proces... - nie wierzyła jakoś w to, że o tak sędzia postanowi ją uniewinnić. Postawiła alkohol na stoliku.

Viktor

- Na prawdę, nie mogę uwierzyć w to że jakiś facet tak cię wykorzystał, no ale cóż teraz przyszedł czas na zabawę. - ona zawsze chciała się bawić

Sahem

- Jak widać mógł... - westchnęła sięgając po jedną z buteleczek. Otworzyła ją i opróżniła w połowie. W końcu była niewielka.

Viktor

- A kim jest ta kobieta w której się tak szaleńczo zakochał. - zrobiła to samo tylko że opróżniła buteleczkę prawie do końca xD

Sahem

- Właścicielką kilku butików - odparła nieco z przekąsem. Dopił resztę wina.
- A tak poza tym to niezła z niej żmija... - uśmiechnęła się do niej szeroko.

Viktor

- Mmmm nienawidzę takich. - uważała że tylko one mogły takie być nikt inny xD

Sahem

No, one mogły takie być, bo to naturalne. Ale gdy żmija spotka inną żmiję, to albo się zagryzą, albo zostaną najlepszymi przyjaciółkami.
Jak Shannon i Rebecca.
- Powinnam odwołać katering... - mruknęła jakby do siebie.

Viktor

- Powinnaś to pokazać mi to całe Fairview. - dopiła winko, dobre było xD